10. TSK i przeszczep

No i mamy wielki dzień : ) 27 lipca 2015 przyjęto nas na oddział TSK :) Jest strach, ale to zawsze krok dalej w leczeniu. Pierwszy tydzień to czas na opanowanie wszystkich zasad na tym oddziale i badań. Pobrano Tomkowi krew, zrobiono USG, spirometrię, echo serca i EKG.
 A zapomniałabym o najważniejszym. Jeszcze w okresie naszych wakacji wybraliśmy się kontrolnie do dentysty. W trakcie wizyty zrobiono nam jeszcze 2 ząbki, ale wypełnienie wypadło jeszcze tego samego dnia. W tej sytuacji wysłano nas na poprawienie tego ząbka. Mam nadzieję, że teraz już będzie wszystko dobrze.
Jeszcze  7 sierpnia nasz przeszczep stanął pod znakiem zapytania. Po założeniu cewnika naczyniowego (po przeciwnej stronie portu) wykonano RTG by sprawdzić czy został założony poprawnie. Było już późno a opisu zdjęcia nie było. Nachodziłam dyżurnego lekarza by sprawdzał czy opis się pojawił. Jest, ale niestety opisano zmiany około-oskrzelowe. Doktor skonsultował się z Profesorem i postanowiono w trybie pilnym wykonać tomograf. Na szczęście tomograf wyszedł dobrze. Dobrze to pojęcie względne w naszym przypadku. Oznacza tyle, że nie ma zmian, które zmuszałyby nas to przesunięcia przeszczepu. To, co niepokoi to nasz guz... Nadal jest i nie zmienia się jego obraz a przecież przeszliśmy kolejne cykle chemii. Zobaczymy, co będzie po przeszczepie.
W środę 12 sierpnia rozpoczęliśmy  mega chemię. Mieliśmy jedną dobę kąpieli, co 2h w miskach z wodą z kroplówek. Podobno zaniedbanie skutkowałoby zmianami na skórze. My myliśmy się dokładnie i nic się nie pojawiło. Jednak nie ta chemia budziła u nas lęk. Przez 3 doby Tomek otrzymywał Thymoglobuline i gorączkował, ale na szczęście innych objawów nie było.
We wtorek (18 sierpnia) późnym wieczorem dojechał szpik dawcy : ) Wielkie uczucie :) Wielka radość i ulga, że to już jutro Tomek dostanie nowy szpik.
Zgodnie z tradycją oddziału 19 sierpnia 2015 świętowaliśmy wielki dzień trzema tortami. Jeden dla rodziców, drugi dla lekarzy a trzeci dla pielęgniarek a zwłaszcza w Tomka przypadku pielęgniarza, który był naszym tak zwanym ojcem chrzestnym. W ten dzień opiekował się właśnie Tomkiem. Dzień ten był podwójnie wyjątkowy, gdyż przeszczep miał też inny pacjent :) a to ponoć jeszcze nigdy wcześniej nie miało miejsca. No, więc wracając do samego przeszczepu. To nie jest jak to większości się wydaje jakiś zabieg. Szpik to "zwykła" kroplówka życia. Tomek przez 4h był podłączony do monitora mierzącego parametry życiowe i do czerwonej kroplówki. Kompletnie nic się nie działo. I nawet w późniejszych dobach się nic nie działo. Po prostu pomalutku wyniki się poprawiały. W 27 dobie po przeszczepie określono pełny chimeryzm. W 37 dobie zwolniono nas do domu oczywiście przedtem nauczono nas podawać leki. Zwłaszcza ten najważniejszy, czyli cyklosporynę (Equoral). Jest to syrop o bardzo nieprzyjemnym smaku, który należy popijać zawsze tym samym i brać o tej samej godzinie.  Lek ten wspomaga proces przyjęcia szpiku, ale też obniża odporność. Na szczęście bierze się go przez około 100 dni po przeszczepie.